Dlaczego już nie afirmuję, choć wiem, że afirmacja działa.

Dlaczego już nie afirmuję, choć wiem, że afirmacja działa.

 

Myśli mają moc sprawczą i ludzkość dawno to odkryła. Świadome ich używanie może przyczynić się do wydarzenia się pewnych rzeczy. Jest wiele osób, które dzięki afirmacji osiągnęło zamierzone cele, mnie także to się udawało. Dlaczego w takim razie już tego nie robię?

Jak to działa?

Fizyka i mechanika kwantowa uczą nas, że myśli ludzkie wywierają wpływ na otoczenie (np. efekt obserwatora), a także tego, że rzeczywistość nie jest zbudowana z materii, lecz ze zdarzeń (interpretacja kopenhaska). Przeprowadzono wiele eksperymentów, które to potwierdzają – kryształy wody dr. Masaru Emoto, kartki z napisami „miłość” czy „nienawiść” na słoikach z ryżem czy wpływ tych słów na rośliny. W Internecie można znaleźć wiele przykładów doświadczeń, a jeszcze lepiej samemu je przeprowadzić – wtedy (nie)wiara zamienia się w wiedzę.

We wszechświecie, który jest wibracjami, człowiek posiada moc bycia „membraną”, która emituje drgania – i to jest w nas wyjątkowe, choć nie tylko ludzie to potrafią. Poprzez współdziałanie serca, umysłu i emocji tworzymy i wysyłamy drgania, które wypływają na rzeczywistość.

Na przykład myśląc pozytywnie, wysyłamy drgania o określonej częstotliwości, która przenika nas i wszystko wokół i w rezultacie czujemy się szczęśliwi. I odwrotnie – będąc w depresji, wysyłamy drgania o niskiej częstotliwości i takie zdarzenia tym aktywujemy. Dlatego mając zły humor i chcąc z tego wyjść, spotykamy się z osobą, która ma wysokie drgania. Odczuwamy jej pozytywne drgania w nas i czujemy się lżej.

W ten sam sposób możemy sobie wyafirmować cudnego partnera, pracę czy nowy samochód. Myśląc o czymś, czego pragniemy, oraz będąc aktywnym i otwartym na zdarzenia wynikające z tego myślenia, możemy osiągnąć to, co zamierzyliśmy.

Afirmacja udała się w 100%, ale pojawia się poczucie, że to nie to

Afirmacja pomaga jednak tylko do pewnego momentu. Zaraz po osiągnięciu celu jesteśmy szczęśliwi, potem nastaje przyzwyczajenie, a następnie znów potrzeba dążenia do czegoś innego, nowszego, lepszego. I tak w kółko. Powoli odkrywamy ograniczenia takiego działania.

Tak naprawdę to nie chcemy tego partnera, posady czy samochodu, ale szczęścia. To normalne. Niestety często szukamy tego szczęścia poza sobą, odkładamy je na później, robimy z niego cel, do którego dążymy. Zamiast być szczęśliwym teraz, odsuwamy nasze szczęście w nieokreśloną i niepewną przyszłość.

Ego

Tak naprawdę to nie my tego niepewnego szczęścia szukamy – to działanie naszego nienasyconego ego, czyli naszego wyobrażenia o nas samych. Nasze ego chce, abyśmy mieli określony status, dobra materialne, abyśmy dobrze wyglądali, a inni mieli o nas dobrą opinię itd. Nasze ego boi się ciszy i wewnętrznego spokoju. Wie, że wtedy jest zbędne i by przetrwać w nas, będzie zawsze chcieć czegoś więcej.

Co można zrobić?

Doświadcz Świadomości. Warto na początku zaobserwować, że myślimy. Tym czymś, co myśli w głowie zauważa, jest nasza Świadomość. Oddzielenie Świadomości od myśli, od ego jest pierwszym krokiem na drodze do prawdziwej wolności i szczęścia.

Zaufaj nieskończonej inteligencji życia. Wolność i szczęście są w Tobie, niezależne od innych osób czy świata form i kształtów. Nie musisz do niczego już dążyć, niczego osiągnąć, aby być szczęśliwym, jeśli wiesz, że jesteś ekspresją Świadomości. Świadomość/Bóg/Życie to bezkresna inteligencja, która stworzyła ten świat, Ciebie i chce Twojego szczęścia; rozkwitać przez Ciebie i razem z Tobą.

Podążaj za nurtem życia – za nim, a nie pod prąd. To oraz bycie możliwie najbardziej świadomym w danej chwili, cieszenie się z życia to droga do prawdziwej radości, nie w iluzorycznej przyszłości. Możemy odetchnąć z ulgą, bo nie ma niczego, co jeszcze musimy osiągnąć. Życie świadomie w „teraz” jest intensywne, pełne kolorów. Choć nie zawsze się udaje, poddaję się nurtowi życia, ciesząc się każdym dniem, z otwartymi ramionami przyjmując niespodzianki życia.

Wolę się poddać tej nieskończonej inteligencji życia niż samemu np. wyafirmować sobie samochód. Jeśli życie chce, abym miał samochód, to pojawią się sytuacje, które to stworzą. Moja rola to być otwartym, nie starać się zawsze zrozumieć napotykanych rzeczy w swoim życiu. Zrozumienie często przychodzi po latach. Może to właśnie w autobusie mam spotkać ważną dla mnie w danym momencie osobę.

I co dalej…?

W podążaniu za głosem serca ważne jest przestrzeganie własnych granic, własnego tempa. Twoje ciało podpowie Ci, co i kiedy masz robić. Jeśli nie jesteś jeszcze gotowy na zaufanie Życiu, to po prostu znaczy, że jesteś w takim, a nie innym jego momencie. To nie wyścig, Życie będzie zawsze cierpliwe na Ciebie czekać.

Staraj się żyć w „teraz”, bądź świadomy wszystkiego, co robisz – cokolwiek by to nie było. Rób jedną rzecz na raz, wyciszaj się, a cuda małe i duże spotkają Cię i odmienią Twoje życie na pełne radości i znaczenia. Polecam też wpis o uczuciu „tak”.